Ile to wszystko kosztuje czyli kasa, kasa, kasa.

Pytacie mnie drodzy czytelnicy ile to wszystko kosztuje. Drogo. Każdy drobiazg to spory wydatek, a jak przemnożyć to wszystko razy ileś tam rzeczy, które trzeba było kupić by bar mógł w ogóle działać, to już się te kwoty robią zupełnie duże. Zaczęliśmy całą tę zabawę z naprawdę skromnym budżetem jak na tego rodzaju przedsięwzięcie. Zachomikowane pieniądze ze sprzedaży domu w 2007 roku trzymaliśmy na naprawdę czarną godzinę, albo na moment kiedy trzeba będzie powiedzieć sobie, mamy dość - wynosimy się. No i ten moment przyszedł już 2 lata później.

Dopiero po 4ech miesiacach pobytu w Hiszpanii wynajęlliśmy lokal nad samym morzem (1000 EUR czynszu), następnie go wyremontowaliśmy, no i trzeba go było jeszcze wyposażyć. Jakimś cudem udało się nam to za około 15000 EUR. Dzięki tanim lotom ściągnęiśmy do nas najpierw męża kuzynki mojej Krysi, który postawił nam ścianki działowe w nowych łazienkach i wyprowadził hydraulikę. Potem przyleciał jeszcze kolega, który remontował nam mieszkanie w Polsce, a sam wcześniej przez kilka lat pracował w budowlance w Madrycie. Jego znajomość terminologii budowlanej po hiszpańsku okazała się podczas niezliczonych wycieczek do Leroy Merlin badzo przydatna. Tanie bilety lotnicze + polskie koszty robocizny pomogły nam zredukować już na wstępie koszty o szybkości prac nie wspominając.

W Hiszpanii budowlańcy są ściśle wyspecjalizowani. Hydraulik i elektryk łaskawie przedziurawi ścianę na wylot, poza tym nie zrobi absolutnie nic co wykracza poza wąski instalacyjny ( w jego mniemaniu) zakres działania.

Nie chcę tutaj jakoś bardzo szczegółowo wchodzić w kosztorys. Ograniczę się tylko do tych największych kwot. Najmocniej sieknęła nas instalacja elektryczna - wymagania wobec nowych lokali są bardzo wyśrubowane i to wiązało się z wymiana wszystkich kabli. Na dzień dobry elektryk zaśpiewał sobie 7000 EUR, wiec go pogoniłem i nawet nie próbowałem się targować. Ostatecznie dzięki życzliwej podpowiedzi naszego edificjowego conserje nająłem rzetelnego i sensownego elektryka, który tez chciał dużo, ale zważywszy na pewne nieprzewidziane problemy podczas przeciskania głównego kabla zasilajacego przez pajęczynę starych przewodów nie było tak źle. Elektryka wyszła nas około 3000 EUR (wcześniej pomagał mi w rozporowadzaniu przewodów chłopak naszej koleżanki ze szkoły językowej - Jose).

 Inne koszty to zakup sprzętów. Poza lodówką w promocji z Media Markt i pomniejszych maszyn wszystko kupiliśmy używane z ogłoszenia. Trafił nam się dobry, mało używany sprzęt z likwidowanego sklepu hallal w Elche: (lodówka na napoje, witryna chłodnicza, dwa stoły ze stali nierdzewnej + jeden zespolony ze zlewozmywakiem i jeszcze jakieś plastkiowe półki. I to wszystko za jedyne 1500 EUR. Z Marokańczykiem - właścicielem szło wytargować korzystną cenę (jak to z Arabem).

Innym dużym kosztem na wstępie może być fianza czyli kaucja. Za goły lokal do remontu nie powinno być tego więcej niż 1miesiąc, i na ogół nie jest. Problemem jest, zwłaszcza z lokalami w lepszych lokalizacjach, że właścicele życzą sobie aval bancario czyli poręczenia z lokaty najemcy. Czasem jest to 6 mcy, a czasem nawet rok. W dobie kryzysu można się ostro targować i w zasadzie wszystko zależy od tego jak właściciel odniesie się do wiarygodności cudzoziemskiego najemcy.

Polacy mają dobrą markę, co wynika nie tyle z ich dobrego zachowania co nieznacznej obecności zwłaszcza w życiu biznesowym. Inwestuje tutaj gartska rodaków. 95% Polaków to pracownicy najemni, w ogromnej większości sezonowi do prac w rolnictwie, przemyśle przetwórczym czy budownictwie. Nie zauważyłem by ktoś się dziwił, że do Hiszpanii sprowadza się Polak z zamiarem zainwestowania w dość ryzykowny biznes jakim jest gastronomia. Polacy coraz częściej kupują domy na wybrzeży Morza Śródziemnego więc nie są juz postrzegani (przez tych co cokolwiek o Polsce wiedzą) jak postkomunistyczni pariasi.

Są i koszty administracyjne. Na licencję trzeba wyłożyć 900 EUR. Przez tę procedurę pomoże gładko przejśc architekt, któryu zrobi projekt i wypełni wszystkie potrzebne druki. Ta przyjemność to kolejne 900 - ostatecznie wytargowałem stówkę i skończyło się na 800.

A przecież jeszcze sztućce, naczynia, talerze, szkło (patrz jeden z moich wcześniejszych wpisów) w niezliczonych rodzajach. I znowu cud - udało nam się dzięki wizycie w komisie z branży Hosteleria czyli hotelarsko-gastronomicznej i IKEI w Murcii zrobić podtsawowe zakupy - wyposażenie knajpki za niecałe 300 EUR. Totalnie niezbędne minimum na początek, ale się udało.

No i na koniec. Wczorajszy dzień zakończył się zabawnie. Minęła 1sza zdawało się, że to juz dupa blada gdy nagle, ni z tego ni owego zaatakowały nas jednocześnie dwie niezależne 10osobowe grupki starszych babek. Wszystkie chciały drinki! No i dość marny tego dnia utarg rzutem na taśmę powiększył się o 102 EUR, a jeszcze za chwilę dołączyli kolejni klienci.



najazd babek


Na zdjęciu nie widać tego najlepiej, ale wszystkie te babki siedzą raptem przy dwóch potrójnych stołach. Trochę co niektóre zołzy marudził, że nie ta kolejność podawania, a że mojito nie dość mocne. W każdym razie przygotowanie w ciągu kilku minut 14 mojito zadaniem łatwym nie jest. Grunt, że się udało, a narzekające były w absolutnej mniejszości.
Kończę. 01:51. Dziś już chyba na taki "babkowy strzał" szansy nie ma. Ech...

Komentarze

  1. Wielkie dzięki za odpowiedź! To właściwie ja o poruszane w tym odcinku sprawy najbardziej się wypytywałem. Jednak myślę, jestem pewny, że ciekawią one innych też. Przyznam się, że podejrzewałem, że jakaś pomoc z Polski mogła się przydać. Zapewne w sprawach prądu czy wody itp. prace mogą wykonywać tylko uprawnieni w Hiszpanii? Czy na koniec ktoś to urzędowo sprawdza pod względem "bezpieczeństwa"? Takie wątpliwości przychodzą mi do głowy na bieżąco.
    Pozdrawiam i ponownie życzę powodzenia (może nie w ostatniej nocnej chwili) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No teraz te kwoty na inwestycje widac, najpierw trzeba sie dorobic splaconego domu w Polsce zeby na to miec kase:).

    Czy masz rozeznanie jak jest w takim barze w sezonie zimowym czy innym martwym?

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu mieliśmy szczęście, że kupiliśmy na kredyt dom, który raptem po dwóch latach okazał się 0 60% droższy i to cała tajemnica wejścia w posiadanie nieco większej gotówki. Rzecz jasna w polskich realiach odłożenie takiej kwoty z pensji jest nierealne. Większość tych co ma w dzisiejszych czasach kasę na inwestycje to Ci co zaczynali biznes w dobrych czasach, albo kasę odziedziczyli. Jest i garstka tych co pracując na etatach zarabia tak wyśmienicie, że może po 10-20 latach oszczędzania pozwolić sobie na grubszą inwestycję (grubszą z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego). Moje pokolenie zyskało szansę na większą gotówkę, jedyną niepowtarzalną chyba, dzięki łatwości pozyskania kredytów w połowie upływającej dekady w połączeniu z wariackim wzrostem cen nieruchomości w bardzo krótkim czasie. Ja się na ten pociąg załapałem. :)

    Co do Twojego pytania o ruch poza sezonem. Któż to wie? Od marca do czerwca było bardzo nędznie. Jak będzie na jesieni to się dopiero okaże.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Od niedawna mieszkamy w Hiszpanii na Costa Blanca. Myślimy o otwarciu kawiarni. Czy to dobry pomysł? Coś trzeba robić i taki pomysł nam przyszedł do głowy.
    Czy możemy się spotkać, bo z opisu to widzę, że pewnie jesteście w pobliżu.
    Pozdrawiam
    Olga

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Oni w środy jedzą...

Chłodna enklawa w piekielnym gorącu.