Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2010

Napisali o nas... A my już na walizkach.

Pod koniec sierpnia odwiedziła nas w Medusie dziennikarka, która chciała napisać materiał o rodakach podejmujących samodzielną inicjatywę gospodaczą na obczyźnie. Porozmawialiśmy sobie prawie 3 godziny i mimo, że biznes już był na ostatnich nogach chętnie dzieliłem się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami. Niektórym ludziom niełatwo przyznać się do porażki i ja miałem wątpliwości czy dzielenie się czymś takim z szerszą opinią publiczną niż czytelnicy mojego forum ma sens. Z drugiej strony nigdy nie lubiłem pozowac na twardziela czy nieomylnego. Niechże sobie ktoś to przeczyta i jak ma podobne plany przemyśli to sobie lepiej niż my. Spodziewałem się, że materiał ukaże się tylko w jakimś wąskim zakresie - w piśmie polonijnym, a trafił też do onetu. Link do artykułu. Tymczasem trwają ostatnie przygotowania do wyprowadzki z Alicante. W poniedziałek zdajemy klucze i do lokalu i do mieszkania. Zrobliśmy wszystko, żeby pozałatwiać nasze sprawy. Sprzedaliśmy wyposażenie ze sklepu za marn

A "Medusę" mieliśmy na Plajta San Juan...

Apropo tytułu to ta "Plajta" odnosi się do słowa "Platja" w języku Valenciano, które oznacza plażę. Coś psia mać jest na rzeczy... Co do prac Komisji Likwidacyjnej to już prawie po zawodach. Jak na zawołanie w ostatniej chwili objawiła się grupka chętnych na nasze niewiarygodnie tanie sprzęty. I wygląda na to, że praktycznie sprzedamy wszystko co sprzedać zamierzaliśmy. Jak to w takich razach bywa cena sprzedaży jest ledwie bladym cieniem ceny zakupu, ale któżby narzekał w sytuacji gdy jeszcze tydzień temu wszystko wskazywało na to, że te graty sobie przejmie właściciel lokalu. Pozostaje faktem, że jak na razie nie sprzedaliśmy niczego poniżej 40% ceny zakupy co zważywszy na okoliczności naszej plajty San Juan nie jest sytuacją aż tak tragiczną. Jeszcze tylko ostatni akt tej smutnej biznesowej historii, w którym gestor rozliczy nasze przychody i określi ile podatków jesteśmy Królestwu Hiszpanii krewni. Jako, że jesteśmy mocno w plecy zadłużona Hiszpania się na nas n

To już ostatnie chwile "Medusy", bo bar mieliśmy na Plajta San Juan...

Apropo tytułu ta "Plajta" odnosi się do słowa "Platja" w języku Walencjano, które oznacza plażę. Coś psia mać jest na rzeczy... Co do prac Komisji Likwidacyjnej to już prawie po zawodach. Jak na zawołanie w ostatniej chwili objawiła się grupka chętnych na nasze niewiarygodnie tanie sprzęty. I wygląda na to, że praktycznie sprzedamy wszystko co sprzedać zamierzaliśmy. Jak to w takich razach bywa cena spfrzedaży jest ledwie bladym cieniem ceny zakupu, ale któżby narzekał w sytuacji gdy jeszcze tydzień temu wszystko wskazywało na to, że graty sobie przejmie właściciel lokalu. Pozostaje faktem, ze nie sprzedaliśmy niczego poniżej 40% ceny zakupy co zważywszy na okoliczności naszej plajty Każde 100 EURO więcej po tym nieszczęsnym interesie nieco zwiększa nasz komfot psychiczny przed przeprowadzką. Jeszcze tylko ostatni akt tej smutnej biznesowej historii, w którym gestor rozliczy nasze przychody i określi ile podatków jesteśmy Królestwu Hiszpanii krewni. Jako, że jesteśm

Lokal już nie działa. Prace komisji likwidacyjnej w toku.

Ogłoszenia w Internecie, w pracie, kartka na lokalu - tyle na razie możemy zrobić. Zainteresowanie co jakiś czas się pojawia, można powiedzieć falami. Tydzień nic i jednego dnia 5 telefonów (w żaden sposób nie pokrywa się to z datą ukazywania się ogłoszeń). No więc już się nie dziwię tylko wciąż mam nadzieję, że chociaż parę gratów choćby za parę groszy odsprzedam. Wczoraj byłem na wycieczce w Altei, a tam wciąż sporo turystów w odróżnieniu od Playa San Juan, która od połowy września jest w zasadzie martwa. Jak to wszystko inaczej wygląda od środka. Jeszcze miesiąc przed wyjazdem nic nie wiedzieliśmy o Alicante, ba nawet o istnieniu miasta o tej nazwie. Coś było na rzeczy. W Hiszpanii bardziej znanych miejsc, silniejszych turystycznych miast-marek jest mnóstwo. Alicante to niestety II liga. Turystyczna mekka, ale tylko dla Hiszpanów - Madrytyczyków gwoli ścisłości. Dociera tu jeszcze nieco Włochów i Francuzów. Zasada ta dotyczy zwłaszcza Playa San Juan, która jest zadziwiającym miejsce