To już ostatnie chwile "Medusy", bo bar mieliśmy na Plajta San Juan...

Apropo tytułu ta "Plajta" odnosi się do słowa "Platja" w języku Walencjano, które oznacza plażę. Coś psia mać jest na rzeczy...

Co do prac Komisji Likwidacyjnej to już prawie po zawodach. Jak na zawołanie w ostatniej chwili objawiła się grupka chętnych na nasze niewiarygodnie tanie sprzęty. I wygląda na to, że praktycznie sprzedamy wszystko co sprzedać zamierzaliśmy. Jak to w takich razach bywa cena spfrzedaży jest ledwie bladym cieniem ceny zakupu, ale któżby narzekał w sytuacji gdy jeszcze tydzień temu wszystko wskazywało na to, że graty sobie przejmie właściciel lokalu. Pozostaje faktem, ze nie sprzedaliśmy niczego poniżej 40% ceny zakupy co zważywszy na okoliczności naszej plajty

Każde 100 EURO więcej po tym nieszczęsnym interesie nieco zwiększa nasz komfot psychiczny przed przeprowadzką. Jeszcze tylko ostatni akt tej smutnej biznesowej historii, w którym gestor rozliczy nasze przychody i określi ile podatków jesteśmy Królestwu Hiszpanii krewni. Jako, że jesteśmy mocno w plecy zadłużona Hiszpania się na nas nie obłowiła. No cóż...
Pozostanie jeszcze ponegocjować z właścicielem lokalu i liczyć, że łaskawym okiem spojrzy na poniesione przez nas nakłady w jego lokalu, nakłady, które mają znaczenie dla każdego przyszłego najemcy, przede wszystkim inwestycja w łazienki i spełniajacą wszelkei wymogi instalację elektryczną.

Czy właściciel zechce umorzyć nam zaległe czynsze (których i tak specjalnie z czego spłacić nie ma) i oddać choć część fianzy? Się okaże. Jak zawsze w takich sytuacjach jestem pesymistą. Skor nie musi mi niczego oddawać póki się z nim nie rozliczę na zero to pewnie tego nie zrobi. Z drugiej strony piszę właśnie sążniste pismo, w którym spróbuję go przekonać, że poniosłem spore nakłądy, które jemu się przydadzą. OK zabrać tego ze sobą nie mogę, ale ileż razy widziałem scenę, że świeżo wyremontowany lokal po roku czy dwóch po nieudanym interesie odchodzący najemca doszczętnie rujnował. Jaki ma sens rozpieprzanie regipsów i wyrywanie używanej armatury, kabli czy rur? Ileż to może być warte? 5% nowego?

Hiszpanie nie chcą siędogadywać w tych sprawach? Mają klapki na oczach? Dają do wynajęcia lokal do remontu i zupełnie ich nie obchodzi w jakim stanie technicznym będzie gdy najemca zda im klucze. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie oglądając wiele lokali do wynajęcia.

Być moze w dobie budowlanej prosperity to miało sens.  inwestorzy kasę mieli kasę a ekipy remontowe nieustanną robotę. Teraz jednak wobec nędznej koniunktury w całej gospodarce, malejącemu popytowi na lokale, może sięokazać, że lokal, który pozostawiamy w takim stanie jak jest teraz ma konkretną wartość.

Zawsze to łatwiej wynająć coś w co trzeba będzie wożyć mniej grosza. Tak kalkuluję, ale nie jestem na tyle naiwny, zeby liczyć na cokolwiek innego jak zwrot tylko częśći fianzy (po odliczeniu niezapłaconych przez nas mediów). Jak to będzie się zobaczy. Warto spróbować w każdym razie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ile to wszystko kosztuje czyli kasa, kasa, kasa.

Oni w środy jedzą...

Chłodna enklawa w piekielnym gorącu.