Umarł Maciek, umarł i leży na desce...

... gdyby mu zagrali podskoczyłby jeszcze! Mój ulubiony cytat z Tytusa, Romka i A'tomka (a może i wynalazłbym jeszcze "ulubieńsze, ale akurat ten tu tak pięknie pasuje). Piękny projekt "Medusa" nieuchronnie zmierza w kierunku góry lodowej ekonomicznej rzeczywistości Królestwa Hiszpanii i municipio Alicante anno domini 2010. Po pasażu wiatr hula, świszcze pieśni złowróżbne. No i właściciel lokalu już nie ma zamiaru czekać na zaległy czynsz. Dużo tego nie ma - ot za połowę lipca i sierpień, ale zważywszy na nieubłagane prawa rządzące plażowym biznesem trudno się spodziewać, że będzie lepiej. Nie będzie. Propietario czyli ołner de lokal już wie, wie to co ja kurwa mać przeczuwam od dłuższego czasu, ale człek żył głupią nadzieją.

Będzie gorzej, a nawet jak nie będzie lepiej ani gorzej to będzie gorzej. Bo jest źle.

Złe założenia, brak biznesplanu? Pewnie. Jazda na żywioł? Nie do końca. Decydowaliśmy się na to zdradzieckie cholerstwo przez 4 mce zżerając na bieżace potrzeby mnóstwo kasy, ze skromnego budżetu inwestycyjnego. Szczegółowy biznes plan to poważy koszt bez gwarancji, że zapobiegnie się finansowej wtopie. Przy malutkim budżecie nie ma miejsca na takie fanaberie. Idziesz do przodu, albo chowasz grzecznie tę śmieszną kupkę kasy na koncie i kitrasisz na lepsze czasy. Problem z nimi jest taki, że one już BYŁY.

I chyba ta ponura zasada odnosi się do wszystkich tych miejsc, które zdają Ci się fajne do zainwestowania Twojej we krwi i pocie zarobionej kasy.

I o ile nie masz natury cholernego byka bodącego rogami tę powiewającą zachęcająco czerwoną płachtę, może wyjdziesz z tego cało, a jak nie to... NIE.

Lokal jeszcze działa. JESZCZE. Do końca września. Do krwi ostatniej. Aż padnie ostatni bastion. 2 pażdziernika - Hel. Dla nas to byc może prawdziwie finansowy Hell.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ile to wszystko kosztuje czyli kasa, kasa, kasa.

Oni w środy jedzą...

Chłodna enklawa w piekielnym gorącu.