Fascynujący jamon serrano.

Dawno nie pisałem, ale też dawno mnie w Hiszpanii nie widziano, ale jestem znowu, choć na chwilkę, to hiszpańskości zażywam bez umiaru. Co jest dla mnie najbardziej ekscytujące? Plaże? Senoritas? Słońce? Palmy? Tanie wino i cytrusy? Gdzieżby tam. Jestem zakochany w jamon serrano - dla niewtajemniczonych w świńskiej nodze tylnej, albo nieco mniej poważanej przedniej zwanej "paleta". Cóż takiego niezwykłego w tym świńskim mięsie impregnowanym specjalnie, ale bez uciekania się w chemiczne ulepszacze? Otóż mnie urzekł nie tyle smak co sposób spożywania tego ustrojstwa. Ta noga z bezwstydnie sterczącą raciczką zdobi tysiące hiszpańskich kuchni w specjalnie do tego celu przygotowanym drewnianym stojaku. Skrawa się z tego mięsko w bardzo cienki plasterkach. Jeden za drugim. Widać ciemnobordowe warstwy mięsnego mięsa i bielutkie, tłuściutkie słoninki jedno obok drugiego. Stajesz wobec tego świńskiego rogu (pardon nogi) obfitości i jesz. Nóż w garść i skrawasz z namaszczeniem plasterek, jeden i drugi i wkładasz zdobycz do jamy gębowej. Mniam... Jeszcze jak mniam. To jak z łuskaniem słonecznika czy orzechów, ale nieporównywalnie bardziej wyrafinowane. Samo żarcie gotowych już kawałków to żaden fun i żaden smak. Smakuje dopiero jak włożysz  trud fizyczny w pozyskanie kawałka smakołyku. Tutaj to cieniutki jak dupa węża plasterek czystej wieprzowinki. Smak ma to to ostry, wyrazisty, może nawet zdawać się cierpki, ale i ten tłuszczyk, to mięsko razem dają podniebieniu jedyną w swoim rodzaju rozkosz. Skrawasz tę świńską nogę i skrawasz i przestać nie możesz aż Cię zemdli. To najhiszpańska z hiszpańskich rzeczy jakie mi dane było robić i jakie pokochałem szczerze. W Polsce jamon serrano w formie nogi całej to tylko na Allegro albo w Almie mają i to za bezwstydnie wysokie ceny, ale cóż... Jak sobie takie coś kupię, nawet za 200 czy 300 zł to się będę tym cieszył sam przez kolejne kilka tygodni. Wszak szanujący się Polak czegoś tak egzotycznego jak czyste mięso świńskie nie tknie. Wychowany na spreparowanym, naszprycowanym chemicznym syfem towarze z rodzimych zakładów mięsnych skrzywi się tylko gdy poczuje smak mięsa mięsnego do szpiku kości. Będzie więcej dla mnie :). Mniam!

Komentarze

  1. witam. z wielką uwagą przeczytałem całego Pańskiego bloga. czy mógłbym prosić o maila, mam kilka ważnych pytań odnośnie prowadzenia gastronomi w hiszpani. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda ze interes padl. Bylismy jednymi z pierwszych klientow. A teraz znowu lecimy do alicante. Pozrdo z Irlandii

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że się nie udało. Laguna w Torrevieja jednak się rozwija, Lubimy (z małżonką) zjeść coś polskiego i do tego smacznego i czasem tam zaglądamy. Może należało wybrać mniejsze miasto z mniejszą konkurencją?

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tam w Was? Zyjecie w PL, czy zdecydowaliscie sie emigrowac do innego kraju. Pozdrawiam z UK

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam ja pozdrawiam z polski, przybywam tu co roku od 2012, byłem w wielu miejscach ale tu jest nadwymiar egzotycznie, co do konserwantów, w polsce szprycyją mięso a tu każdy produkt ma minimu jeden E stabilizator a często dwa, nawet suszone mięso czy oliwki, trudno zatem powiedzieć co kupować bo wszystko jest napieprzone konserwantami. masakra.
    Natomiast jestem ciekaw tutejszego jedzenia, naprawdę te proste potrawy są pyszne.
    Szkoda że zapał Ci zmalał na bloga bo piszesz ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  6. noge mozna kupic w grudniu w Lidlu 3,5 kg cena 99 zł , czasem spadnie do 79 zł , zawsze kupuje pozdro Krzysiek Aprilia 650

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ile to wszystko kosztuje czyli kasa, kasa, kasa.

Oni w środy jedzą...

Chłodna enklawa w piekielnym gorącu.